środa, 19 września 2012

Rozdział 8

Dzięki za 2400+ wejść i 90 komentarzy. Dzięki za te komentarze. Sorki, że was tak  przymusiłam trochę ale chociaż wiem że ktoś teraz go czyta :) Jestem z Was Dumna. A mam do was informacje. Jak ktoś chce mnie  follownąć to jest moje konto na tt @BTRka. :) I taka wiadomość jak chcecie to pytajcie się mnie o jakieś rzeczy a ja postaram się na nie odpowiadać przy każdych rozdziałach. No to zapraszam na rozdział który a no tak to już * ale to szybko leci xDD
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Znalazłem się na scenie. Nie wiedziałem gdzie ani skąd się tu wzięłem. Stałem jak kamienny głaz. Rozejżałem się dookoła co to za mniejsce. Nie przypominałem sobie gdzie to jest. Widziałem pełno ludzi usmiechających się do mnie, niektórzy podchodzili i życzyli mi powodzenia. Nie wiedziałem o co chodzi. Zblizyłem się do szafirowej kurtyny. Wyjżałem jednym okiem na salę. Na widowni siedziało z 50tyś osób z czego większość to osoby dorosłe. Spojżałem na prowadzącego. Był ubrany w czarny smoking i czarne, lśniące pantofle. Nie chciałem tak wyglądać. Poczyłem jak któś mnie stuka w ramię. Odwróciłem się a za mną stał jakiś facet który kazał mi się przebrać w koszulę w kratę, czarne spodnie i pantofle. Nie wiedziałem co robić stałem i patrzyłem się na niego a ten podszedł mnie od tyłu i pchnął w strone przymierzalni. No cóż ubrałem się i wyszłem Natknęłem się na pewną kobiete i zapytałem co ja tu robię, ale ona mi powiedziała, żebym się nie wygłupiał i mam się przygotowywać do występu. Ale jakiego? Rozglądając się dookoła sali chcałem znaleźć jakieś fskazówki gdzie mogłem się domyślić co ja tu robię. Cały czas wsłuchwałem się w słowa mężczyzny który stał teraz na scenie i rozbawiał publiczność. Nie mał z byt dobrych żartów. Podeszłem znów dokurtyny i w tym momencie zaczął kogoś wywoływać.
-A teraz przed państwem w utworze "I wanna hold you're Hands" zespołu The Beatels wystąpi przed państwem na scenie brodwayowskiej Carlos Pena!! - Po tych słowach poczułem jak serce mi staneło. Ja miałem tu wystąpić? No fakt to było moje marzenie od lat. Ale ja nawet tej piosenki nie znam dobrze na pamięć. Publiczność czekała, az wyjdę ale ja stałem i nie moglem się poruszyć. Scenarzysta zażądał aby puścili musyke i tak zrobili. Musiałem teraz wyjść. Powoli, ostrozym i chwieljnym krokiem wyszedłem na scene i zacząłem spiewać. Po krótkim casie już zacząłem śpiewać pewnie i nawet usłyszałem mnóstwo oklasków oczekiwali bisów. Byłem dumny z siebie.
-Panie Pena Halo Panie Pena! - Usłyszałem jakieś alenie dochodziły z tąd. Wszystko zaczęło mi się rozmywać cała moja jaźń. Nie hciałem z tamtąd odchodzić krzyczałem jak opetany. Wstałem tak szybko, ze aż pewien doktor odskoczył.
- Co co ja tutaj robie gdzie ja jestem? - Wypłynęly mi te słowa zanim zdążyłem się otrząsnąć.
- W szpitalu. Spał pan tutaj z przyjaciółmi całą noc. - Zaczeło mi sie przypominać, kurcze to byl tylko cudowny i niezamierzony sen który sobie wymysliłem.
- A właśnie co z Kendallem panie doktorze już po operacji? - Ujżałem w jego oczach smutek
- Nie jeszcze trwa operacja. Pana przyjaciel ma bardzo dużą ranę. Nóż o mało co nie przebił go na wylot. Ale niestety uszkodził pare organów. Lekarze robiął wszystko na co ich stać aby przezył. Jest n w bardzo cięzkim stanie.
- Tak rozumiem poczekam tu zanim się kumple obudzą i zaczekamy aż operacja się skończy. - Doktor Prise odszedl.Wpatrywałem się wniego, kjak odchodzi coraz dale. Moje oczy powoli napełaniły się smutno-gorzkimi łzami rozpaczy. Dlaczego akurat Jemu musiało się to zdażyć. Dlaczego tonie byłem ja? Ciągle miałem przed sobą to pytanie. Siedziałem tak na korytarzu, modląc się z całego serca aby wyszedł z tego cało. Viktoria przytuliła się do mnie mocno podczas snu. Spojrzałem się na nią i na mojej twarzy odrazu zawitał lekki uśmiech.Ile ta operacja moze jeszcze trwać. Spałem 6 godzin i jeszcze sie nie skończyła. Pielegniarka przyniosła mi koc i ciepła herbatę abym się ogrzał. Miła kobieta. Wstałem i zacząłem chdzić w tą i spowrotem nerwowym i zaniepokojonym krokiem. Wpatrywałem się nieustannie w drzwi sali operacyjnej w nadzieji, że nareszcie wyjdą z Kendallem całym i zdrowym. Podeszłem do niech i wsłuchiwałem się w rozmowę doktorów. Wynikało z niej, że już skończyli go operować ale msi sporo leżeć u nich na obserwacji z czego co zrozumiałem. Miałem sie odsunąć aby nie dostać drzwiami szpitalnymi w noc ale za późno się zorientowałem i dzwi wycelowały kurs na mój nos. Wrzasnałem z bólu a jednocześnie upadłem Obudziłem przy okazji resztę. Byli zdezorientowani. Musieli sobie przypomnieć skąd się tu wzięli. Wywieźli Kendalla z sali. Zacząłem znów płakać jak i reszta.
- Carlos wiesz już coś konkretnego? - Spytała się Klara.
- Podsłuchałem rozmowę i Kendall prawdopodonie będzie musiał leżeć na obserwacjipare dni lub tygodni. - Wszystkim miny znów posmutniały. Każdy przytulił się do swojej połówki i poszliśmy do gabinetu zapytać się czy mozemy go zobaczyć. Lekarz zgodził się pod warunkiem, ze będziemy wchodzić osobno i zachowamy ciszę. Szukalismy sali w której leżał blondyn. Po paru minutach błądzenia po szpitalnych korytarzach nareszcie znaleźliśmy naszego bohatera. Szyba od slai była z naszej story przezrozysta więc mogliśmy go zobaczyć z korytarza. Musi to być sraszniekrępujące. Biedak ma podłączone dwie kroplówki i monitor który pokazuje jego tętno. Chyba było w normie. Jako pierwsza wszedł James. Siedział tam z 15 min. Usiadł przy nim i widać mówił do niego. Na kocieć przytulił chłopaka i wyszedł z łzami w oczach.
- On jest w śpiączce jeszcze nic nie słyszy ani nie reaguje. Dlaczego musiało mu się to stać. -
- spojrzałem na Dianę która stała z tyłu przyglądając się nam a najbardzie patrzyła się na Kendalla. Gdy sie na nia spojrzałem ta opuściła smutno głowę i poleciała jej mała łza na policzku.
- Ejj nie płacz. To nie twoja wina. - Podszedłem do niej i spokojnym głosem zaczałem do niej mówić.
- Jak nie moja. To jest właśnie moja wina. Jakbym nie wyszła wieczorem z domu na spacer by do tego nie doszło. - Spojrzałem się na nią. Była bardzo zaniepokojona. Miała pełno łez w oczach i wielki smutek namalowany na jej twarzy. Podniosłem jej głowe lekko do góry. Spojrzałem się w jej piękne niebieskie oczy.
- Diana posłuchaj. To na prawdę jest nie twoja wina. To jest tak naprawdę wola Kendalla. Usłyszął twoje wołanie o pomoc i ci pomógł. To była jego decyzja nie Twoja. Skąd miałaś wiedzieć, że coś takiego może się zdażyć. Nie płacz nie ma powodu. On z tego wyjdzie cało. A przy okazji ja jestem Carlos. - Nareszcie na jej promiennej twarzy rozkwitł minimalny uśmiech. W tym czasie dziewczyny już zdążyły go odwiedzić.
- Carlos a mozesz tam ze mną wejść do środka? Nie chcę tam wejść sama. Jakoś się boję. - Jej twarz znów posmutniała. Ale ją zrozumiałem. Ledwo co go znała a w zasadzie w ogłe ale się nim przejmuje bo uratował jej życie.
- Dobrze wejdę tam z Toba i posziedze tak długo ile będzie trzeba. Ale poczekajmy zanim Logan wjdzie, a on zawsze się rozczula w takich momentach i zaraz wyjdzie cały we łzach i nie będzie mół sie biedak uspokoić.
- Heh Dobrze zaczekam. Spojrzałem się na Logana siedzacego przy Kendallu. To było takie urocze, ale i dziwne. Logie przynósł mu jego maskotkę za czasów jego dzieciństwa. Siedział tam u niego dosyc długo. To jego wybór. Za mną już stała Diana. Czekała, az Logie wyjdzie. James, Alex, Klara i Wiktoria poszli na świrze powietrze trochę odetchnąć.
- Boje się. A jeśli tam wejdziemy a on w tym momencie umrze. Na prawdę się boję.
- Nie martw się on wyjdzie z tego cało. Zobacz własnie wyszedł szatyn. Chodź idziemy. - Weszliśmy do środka. Blondyn wyglądał naprawdę źle. Na szczęście jego serce pracowało jak należy.
- Hey Kendall. To ja Diana. Nie znasz mnie ale ja ciebie znam. Uratowałeś mi życie. I jestem xi bardzo z tego powodu wdzięczna. Dziękuję że mnie uratowałeś. Jesteś moim bohaterem. Chciałabym ci się jakoś odwdzieczyć ale nie wiem jak. Moze kiedyś jakoś się spotkamy i pomoge ci w czymś. Wiem że nie słyszysz, ale mam nadzieję, że Twoja uspiona w słodkich snach dusza mnie słucha. Dziękuję, że jesteś. - Słuchając jej spoglądałem na blondyna coraz bardziej i zauważyłem, ze jego powieki powoli się zaczynają ruszać. Spojrzałem na monitor. Coś tu zaczęło się niezgadzać. Patrzyłem się ciagle, aż nagle usłuszałem głośnie "PIIIIIPPP" O matko nie Kendall żyj. Chłopie zyj. Kreska zrobiła się prosta. Prosze niech on zyje.
- Nieee ty bohaterze mó wielki nie rób mi tego. Nieee- Zaczelismy krzyczeć na cały głos. Przez to nie usłyszeliśmy, że przestało pikać. Spojżałem na Kendalla a on patrzył się na nas ze zdziwieniem.
- No co tam. Co tak się na mnie patrzycie? I co to za dziewczyna Carlos? - On przemówił, myslałem, ze zacznę piszczeć i skakać zradości jak dziewczyna. Nareszcie się przebudził ze śpiączki. Byłem taki szczęśliwy. Diana wtuliła się mocno w Kendalla a on zrobił na nas wielkie oczy bo jej nie znał.
- Kendall ty wariacie żyjesz!!
- No żyje zyje. A to coś się psuje i trzeba w to stukać. Smiesznie wyglądaliscie jak tak nade mną się rozczulaliście. - Uśmiechy znów nam wróciły na twarze. - A dowiem się kim ty jesteś?
- AA tak Jestem Diana uratowałeś mnie.
- Nie przypominam nic sobie. Ale miło mi cię poznać Dino.
- To ja może Was tu samych zostawię i sobie porozmawiacie sami na osobności. - Oddaliłem się powoli żegnając się z Kendallem i wyszedłem do reszty paczki na dwór.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No i taka mały gif na koniec. 
Nie miała nawet pomysłów no ale jakoś tam go napisałam. czekam na komentarze i pytania  A no pytajcie o cokolwiek :):)

                                                                 ~Hendersonka

11 komentarzy:

  1. Ciekawy rozdział .. Czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. aaaaaaaaa genialnee dawaj nastepny super, ze tym razem było z [prespektywy Carlita XDXD czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty dziewczyno mnie nie strasz, bałam się, że on tak umrze, jak tak możesz?
    Ale ciesze się, że jak na razie wszystko skończyło się szczęśliwie... Czekam na nn;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie fajnie ^^ bardzo mi się podoba Twój styl :) Czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  5. Hah oj Carlos haha ;D A co do rozdziału.. Zajebisty jak zawsze ! No i czekam na nn ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Mi też serce na moment stanęło.. Jak tak możesz?!! Choć z drugiej strony to rozdział genialny! Czrkam nn

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziewczyno! Przez ciebie o mało nie dostałam zawału ;)
    Fajnie, że Kendall się obudził!!! Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział :D Czekam nn :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobre :) Chłopie, żyj!!!!!!! Wyglądało jakby Kendall robił sobie z nich j... No to teraz do przodu, tak? Już będzie z nim dobrze? Pisz szybciutko kolejny rozdział. Ps. Zapraszam do siebie na jednorazówkę http://big-time-rush-ciri.blog.onet.pl/, pozdrawiam, Ciri.

    OdpowiedzUsuń
  10. Miodzio ;]
    Ciekawe to :D

    zapraszam na 27 rozdział :)
    www.nickibtr.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. taa wiem że póżno komciam ale lepiej póżno niż wcale ;D nooo czasu troche nie miałam, przez co mam dużo do nadrobienia ale powoli nadrabiam ;D rozdział jak zwykle super :D ciesze się że Kendall się obudził ^^ ide czytac nexxta :D

    OdpowiedzUsuń