sobota, 8 września 2012

Rozdział 5


Okropna pogoda. Czy musi padać?. Niech to a miałem inne plany. Wczorajszy dzień był niesamowity. I mam dziewczynę!. Nie wierzę w to. No dobra trzeba się ogarnąć. Ubrałem się w brązową koszulę w kratę, czarną kamizelkę i czarne sneakersy. Zeszłem na dół. Zobaczyłem, że w moim salonie siedzi Carlos i James. Musiało się coś stać, bo przeważnie siedzimy wszyscy razem w domu Carlosa. Ale jak są oni to gdzie jest Kendall?.
- Hej chłopaki co jest, że jesteście u mnie? - Odwrócili się do mnie ze smutną miną. Szkoda mi ich, ale coś czułem, że i mie ta wiadomość też dotyczy.
- Cześć Logan. Ale z ciebie śpioch jest juz 12!. No ale mamy dla ciebie informacje i nie związaną z naszym dzisiejszym koncertem. Tylko czekamy na Kendalla. - Zobaczyłem w ich oczach łzy. Smutno mi się zrobiło. Nigdy nie widziałem jak Carlos płacze. Poszłem do kuchni i zrobiłem nam kawe. Jak wróciełem, Chłopaki rozmawiali o swoich dziewczynach. No tak zapomnialem przecież oni też byli na randkach wczoraj. Podałem kawę i usłyszałem dzwonek do drzwi. Podeszłem do nich a wnich kto oczywiście Kendall. No wreszcie bo już nie moge sie doczekać tej wiadomości. Rozmawialiśmy o dziesiejszym koncercie co będziemy robić. I gdy doszliśmy do piosemnki Worldwide chłopaki ucichli. Wiedziałem, że ta widomość ma coś związanego z tą piosenką.
- No co jest chłopaki, co tak ucichliście. - Zobaczyłem na ich twarzach znów smutek i łzy. _ no co się dzieje dowiemy się o co wam chodzi? - Spojerzeli się na nas. Czułem, że z trudnością powiedzą o co chodzi.
- Kendall, Logan pamietacie, że mieliśmy w poniedziałek odwiedzić taką jedną małądziewczynkę?
- No tak Jane. Już nie moge sie doczekac tego spotkania. - Powiedział kendall z uśmiechem na twarzy.
- No to posłuchajcie już jej nie zobaczymy niestety. Trudno mi to jest wypowiedzieć, ale ona odeszła od nas.
- Aaaale jak to? Przecież juz za dwa dni mieliśm spełnic jej marzenie. Nie ja w to nie wierzę. Ona musi życ. - Jak to wypowiadałem już miałem łzy w oczach. To była taka cudna dziewczynka.
- I tak się zastanawialiśmy, żeby coś dla niej zrobić. Wiemy, że już jest wśród aniołków ale trzeba coś
- zrobić. - Carlos powiedział to przez płacz. Kendall jak się o tym dowiedział pobiegł do łazienki i ię biedak rozpłakał. Przez pare minut siedizliśmy w ciszy płacząc i rozmyslajac jak to się mogło stać, dlaczego tak wcześnie odeszła od nas. To była nasza worldwide girl. Nie doczekała się spotkania z nami. Mam ogromne wyrzuty sumienia, że nie oglimy wcześniej jej odwiedzić. Właśnie wpadłem na pomysł. Akurat wrócił Ken. Był cały czerwony. Chlipał jeszcze. Widac przerosła go ta widomość.
- Chłopaki wiecie wpadłem na pewien pomysł. Zamiast prosić cztery dziewczyny do worldwide to możemy zaśpiewać ją specjalnie dla niej. Ale musimy wymyslec jakiś symbol który będzie ją przedstawiał. - Spojrzeli na mnie z wielkimi oczami i sie zaczęli uśmiechać. Przyznali mi racje. Postanowiliśmy, że tym symbolem będa słoneczniki. Trzeba się przygotować to tego koncertu on bedzie wyjatkowy. Musimy się powstymać od płaczu ale to będzie stranie trudne. Poszłem do pokoju a Kendall, james i Carlosi do siebie. Mieliśmy się spotkać na stationie za 4 godziny napróbie. Wziałem telefon i zadzwoniłem do Klary. Rozmawialiśmy z pół godziny razem. Opowiedziałem jej o wszystkicm. Słyszałem, że jej głos powoli zaczyna się trząść. O zaczełem mówić o naszym wczorajszym spotkaniu. Od razu zrobiło się nam miło. Zaprosiłem ją na nasz koncert. Dobrze, że jej pozwoliłem wziąc ze sobą dwie koleżanki. Bo trudno będzie powstrzymać sie od płaczu i samej pójść na nasz koncert to będzie troche nie fajnie. Przy okazji je poznam. Zobaczyłem że zegar wyił już godzinę 17. Musiałem być za 30 min na stadionie. Szybko się przebrałem i pojechałem. To miejsce było ogromne. Mogło pomieścić 100 tyś osób. Zaczeliśmy próbę było nam ja cieżko zrobić bo przeplatały nami różne emocje. Jak zwykle Carlos musiał coś odstawić i sie przewrócił ze sceny, bo sie z nami założył, że uda mu się zatańczyć Love love me z zamkniętymi oczami. No i spadł. A my wygraliśmy dużą pizze. Zeszliśmy ze sceny się przygotować na wystep. Po 30 min byliśmy już gotowi. Ale zamartwialiśmy się bo kwiaty jeszcze nie doszły. Wyjrzałem zza kulis i zobaczyłem Klarę z jej koleżankami. Widac były nakręcone na ten koncert cieszyłem się z tego.
- Ej Logan patrz to moja dziewczyna! Co ona tu robi? Nie mówię że się nie cieszę ale mogła mi powiedziec.
- A która to? Bo moja tez tu jest, zaprosiłem ją i jej dwie koleżanki.
- Kurde człowieku świetny pomysł, dlaczego na to nie wpadłem no trudno. To ta blondynka. Stoi tu w pierwszym rzędzie. - Wskazał na blondynkę stojąca obok Klary.
- James wiesz a ta ruda co stoi obok niej to jest moją dziewczyną. Czy mi się wydaje czy one sa przyjaciółkami? - Spojrzelismy sie na siebie i zaczeliśmy się śmiać. Nie moglismy w to uwierzć. No ale cóz musielismy sie opanować bo nas juz wzywali na scene. Koncert wychodził nam sietnie ąz doszliśmy do Worldwide. Zrobiło nam się automatycznie smutno. Opowiedzieliśmy wszyscy o Jane naszym fanom. Oni nas zrozumieli i nie mili nam za złe, że ta piosenka będzie bez czterech dziewczyn. Obawialiśmy się o kwiaty lecz Carlos juz przyszedł z nimi w ostatniej chwili. Ta piosenka była wyjątkowa. Kendall się poplłakał w trakcie niej. Ja też z turdnościa powstrzymywałem łzy lecz i tak przed wyjściem na scene po krótkiej przerwie poleciały mi lzy. Po 1h 15 min skończyliśmy koncert bylismy dumi z naszych Rushers. Jak wychodziliśmy juz po koncercie podeszła do nas Klara i jej przyjaciółki. Zdziwiło mnie to, że Carlos podbiegł do jednej z niej a ona do niego. A James do blondynki co zreszta juz wiedizłąem. Okazało się że nasze dziewvzyny sa przyjaciółkami. James był z Blondynką o imienu Alex a Carlos z brunetką Viktorą. To było świetne choć i dziwne. Dobrze, ze się o sobie dowiedzielismy. Poszliśmy potem wszyscy razem do kafejki porozmawiać. Była z nas calkiem fajna i zgrana paczka. Było nam szkoda Kendalla bo siedział sam bez nikogo. Odwieźliśmy dziewczyny do domu i wrócilismy do siebie. To był niezwykły dzień. Nigdy o nim nie zapomnę. Jane mała ośmiolatka która zmarła na raka zawsze pozostanie w moim sercu.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ten rozdział dedykumę zmarłej przedwczoraj Jane. Małej Rusherce która  niestety  uległa chorobie zwanej Rak.  Ta informacja bardzo mną wstrząsnęła więc pomyślałam, że napisze rozdział o niej. Niech lata wśród Aniołków.
                                           ~ Hendersonka

10 komentarzy:

  1. Jane, na zawsze zostaniesz jedną z nas - Rusherką. Nie wiedziałam, że zmarła, ale mam nadzieję, że tam gdzie trafiła jest jej dobrze i może patrzyć na chłopaków tam z góry. Rozdział był świetny. Płakałam razem z chłopakami. Kurwa, czemu ty masz taki talent? Ty zła ;p Czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Poplakalam sie czytajac ten rozdzial. Fajnie.ze tak uczcilas jej pamiec . We love You Jane<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny rozdział! Bardzo wzruszający!
    Jane- szkoda, że nie dotrwała do spotkania z chłopcami, chciałabym zobaczyć radość na jej słodkiej buźce. Zawsze będzie jedną z nas.
    Czekamy na następny rozdział! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. piękny , piękny przepiękny rozdział. Strasznie mi szkoda małej Jane nawet nie zdążyła spełnić swojego marzenia które miało się spełnić. Nigdy o niej nie zapomnimy ona na zawsze zostanie wśród.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i zapraszam przy okazji do siebie http://moj-swiat-to-on-bez-niego-ja-nie-zyje.blogspot.com/

      Usuń
  5. Nie wiem co powiedzieć, rozdział cudny, piękny nie wiem jak go określić. Szkoda że musiała odejść :( Czekam nn :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak zwykle extra rozdział, zgadzam się z Justme : masz talent :)n.

    OdpowiedzUsuń
  7. jak się o tym dowiedziałam to ryczałam cały dzien i całą noc co jest dziwne bo ja bardzo żadko to robie.Jane zawsze będzię jedną z nas.Szkoda mi jej rodziny to musiał być dla niej wstrząs.
    Tera mam takiego doła że nawet żelki nie pomogą :(.
    Rozdział świetny czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  8. dalej płacze i Gabi fajnie że ten rozdział zadedykowałas własnie jej

    OdpowiedzUsuń
  9. Matko ja cały czas rycze ! ;((((( Biedna Jane . Zawsze będziemy z toba myślami i modliwtą kochana Rusher .A co do rozdziału świetny .

    OdpowiedzUsuń