Okropna pogoda. Czy musi padać?. Niech
to a miałem inne plany. Wczorajszy dzień był niesamowity. I mam
dziewczynę!. Nie wierzę w to. No dobra trzeba się ogarnąć.
Ubrałem się w brązową koszulę w kratę, czarną kamizelkę i
czarne sneakersy. Zeszłem na dół. Zobaczyłem, że w moim salonie
siedzi Carlos i James. Musiało się coś stać, bo przeważnie
siedzimy wszyscy razem w domu Carlosa. Ale jak są oni to gdzie jest
Kendall?.
- Hej chłopaki co jest, że
jesteście u mnie? - Odwrócili się do mnie ze smutną miną.
Szkoda mi ich, ale coś czułem, że i mie ta wiadomość też
dotyczy.
- Cześć Logan. Ale z ciebie śpioch
jest juz 12!. No ale mamy dla ciebie informacje i nie związaną z
naszym dzisiejszym koncertem. Tylko czekamy na Kendalla. -
Zobaczyłem w ich oczach łzy. Smutno mi się zrobiło. Nigdy nie
widziałem jak Carlos płacze. Poszłem do kuchni i zrobiłem nam
kawe. Jak wróciełem, Chłopaki rozmawiali o swoich dziewczynach.
No tak zapomnialem przecież oni też byli na randkach wczoraj.
Podałem kawę i usłyszałem dzwonek do drzwi. Podeszłem do nich a
wnich kto oczywiście Kendall. No wreszcie bo już nie moge sie
doczekać tej wiadomości. Rozmawialiśmy o dziesiejszym koncercie
co będziemy robić. I gdy doszliśmy do piosemnki Worldwide
chłopaki ucichli. Wiedziałem, że ta widomość ma coś związanego
z tą piosenką.
- No co jest chłopaki, co tak
ucichliście. - Zobaczyłem na ich twarzach znów smutek i łzy. _
no co się dzieje dowiemy się o co wam chodzi? - Spojerzeli się na
nas. Czułem, że z trudnością powiedzą o co chodzi.
- Kendall, Logan pamietacie, że
mieliśmy w poniedziałek odwiedzić taką jedną małądziewczynkę?
- No tak Jane. Już nie moge sie
doczekac tego spotkania. - Powiedział kendall z uśmiechem na
twarzy.
- No to posłuchajcie już jej nie
zobaczymy niestety. Trudno mi to jest wypowiedzieć, ale ona odeszła
od nas.
- Aaaale jak to? Przecież juz za
dwa dni mieliśm spełnic jej marzenie. Nie ja w to nie wierzę. Ona
musi życ. - Jak to wypowiadałem już miałem łzy w oczach. To była
taka cudna dziewczynka.
- I tak się zastanawialiśmy, żeby
coś dla niej zrobić. Wiemy, że już jest wśród aniołków ale
trzeba coś
- zrobić. - Carlos powiedział to przez płacz. Kendall
jak się o tym dowiedział pobiegł do łazienki i ię biedak
rozpłakał. Przez pare minut siedizliśmy w ciszy płacząc i
rozmyslajac jak to się mogło stać, dlaczego tak wcześnie odeszła
od nas. To była nasza worldwide girl. Nie doczekała się spotkania
z nami. Mam ogromne wyrzuty sumienia, że nie oglimy wcześniej jej
odwiedzić. Właśnie wpadłem na pomysł. Akurat wrócił Ken. Był
cały czerwony. Chlipał jeszcze. Widac przerosła go ta widomość.
- Chłopaki wiecie wpadłem na
pewien pomysł. Zamiast prosić cztery dziewczyny do worldwide to
możemy zaśpiewać ją specjalnie dla niej. Ale musimy wymyslec
jakiś symbol który będzie ją przedstawiał. - Spojrzeli na mnie
z wielkimi oczami i sie zaczęli uśmiechać. Przyznali mi racje.
Postanowiliśmy, że tym symbolem będa słoneczniki. Trzeba się
przygotować to tego koncertu on bedzie wyjatkowy. Musimy się
powstymać od płaczu ale to będzie stranie trudne. Poszłem do
pokoju a Kendall, james i Carlosi do siebie. Mieliśmy się spotkać
na stationie za 4 godziny napróbie. Wziałem telefon i zadzwoniłem
do Klary. Rozmawialiśmy z pół godziny razem. Opowiedziałem jej o
wszystkicm. Słyszałem, że jej głos powoli zaczyna się trząść.
O zaczełem mówić o naszym wczorajszym spotkaniu. Od razu zrobiło
się nam miło. Zaprosiłem ją na nasz koncert. Dobrze, że jej
pozwoliłem wziąc ze sobą dwie koleżanki. Bo trudno będzie
powstrzymać sie od płaczu i samej pójść na nasz koncert to
będzie troche nie fajnie. Przy okazji je poznam. Zobaczyłem że
zegar wyił już godzinę 17. Musiałem być za 30 min na stadionie.
Szybko się przebrałem i pojechałem. To miejsce było ogromne.
Mogło pomieścić 100 tyś osób. Zaczeliśmy próbę było nam ja
cieżko zrobić bo przeplatały nami różne emocje. Jak zwykle
Carlos musiał coś odstawić i sie przewrócił ze sceny, bo sie z
nami założył, że uda mu się zatańczyć Love love me z
zamkniętymi oczami. No i spadł. A my wygraliśmy dużą pizze.
Zeszliśmy ze sceny się przygotować na wystep. Po 30 min byliśmy
już gotowi. Ale zamartwialiśmy się bo kwiaty jeszcze nie doszły.
Wyjrzałem zza kulis i zobaczyłem Klarę z jej koleżankami. Widac
były nakręcone na ten koncert cieszyłem się z tego.
- Ej Logan patrz to moja dziewczyna!
Co ona tu robi? Nie mówię że się nie cieszę ale mogła mi
powiedziec.
- A która to? Bo moja tez tu jest,
zaprosiłem ją i jej dwie koleżanki.
- Kurde człowieku świetny pomysł,
dlaczego na to nie wpadłem no trudno. To ta blondynka. Stoi tu w
pierwszym rzędzie. - Wskazał na blondynkę stojąca obok Klary.
- James wiesz a ta ruda co stoi obok
niej to jest moją dziewczyną. Czy mi się wydaje czy one sa
przyjaciółkami? - Spojrzelismy sie na siebie i zaczeliśmy się
śmiać. Nie moglismy w to uwierzć. No ale cóz musielismy sie
opanować bo nas juz wzywali na scene. Koncert wychodził nam
sietnie ąz doszliśmy do Worldwide. Zrobiło nam się automatycznie
smutno. Opowiedzieliśmy wszyscy o Jane naszym fanom. Oni nas
zrozumieli i nie mili nam za złe, że ta piosenka będzie bez
czterech dziewczyn. Obawialiśmy się o kwiaty lecz Carlos juz
przyszedł z nimi w ostatniej chwili. Ta piosenka była wyjątkowa.
Kendall się poplłakał w trakcie niej. Ja też z turdnościa
powstrzymywałem łzy lecz i tak przed wyjściem na scene po
krótkiej przerwie poleciały mi lzy. Po 1h 15 min skończyliśmy
koncert bylismy dumi z naszych Rushers. Jak wychodziliśmy juz po
koncercie podeszła do nas Klara i jej przyjaciółki. Zdziwiło
mnie to, że Carlos podbiegł do jednej z niej a ona do niego. A
James do blondynki co zreszta juz wiedizłąem. Okazało się że
nasze dziewvzyny sa przyjaciółkami. James był z Blondynką o
imienu Alex a Carlos z brunetką Viktorą. To było świetne choć
i dziwne. Dobrze, ze się o sobie dowiedzielismy. Poszliśmy potem
wszyscy razem do kafejki porozmawiać. Była z nas calkiem fajna i
zgrana paczka. Było nam szkoda Kendalla bo siedział sam bez
nikogo. Odwieźliśmy dziewczyny do domu i wrócilismy do siebie. To
był niezwykły dzień. Nigdy o nim nie zapomnę. Jane mała
ośmiolatka która zmarła na raka zawsze pozostanie w moim sercu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ten rozdział dedykumę zmarłej przedwczoraj Jane. Małej Rusherce która niestety uległa chorobie zwanej Rak. Ta informacja bardzo mną wstrząsnęła więc pomyślałam, że napisze rozdział o niej. Niech lata wśród Aniołków.
~ Hendersonka
Jane, na zawsze zostaniesz jedną z nas - Rusherką. Nie wiedziałam, że zmarła, ale mam nadzieję, że tam gdzie trafiła jest jej dobrze i może patrzyć na chłopaków tam z góry. Rozdział był świetny. Płakałam razem z chłopakami. Kurwa, czemu ty masz taki talent? Ty zła ;p Czekam na nn ;*
OdpowiedzUsuńPoplakalam sie czytajac ten rozdzial. Fajnie.ze tak uczcilas jej pamiec . We love You Jane<3
OdpowiedzUsuńPiękny rozdział! Bardzo wzruszający!
OdpowiedzUsuńJane- szkoda, że nie dotrwała do spotkania z chłopcami, chciałabym zobaczyć radość na jej słodkiej buźce. Zawsze będzie jedną z nas.
Czekamy na następny rozdział! ;)
piękny , piękny przepiękny rozdział. Strasznie mi szkoda małej Jane nawet nie zdążyła spełnić swojego marzenia które miało się spełnić. Nigdy o niej nie zapomnimy ona na zawsze zostanie wśród.
OdpowiedzUsuńi zapraszam przy okazji do siebie http://moj-swiat-to-on-bez-niego-ja-nie-zyje.blogspot.com/
UsuńNie wiem co powiedzieć, rozdział cudny, piękny nie wiem jak go określić. Szkoda że musiała odejść :( Czekam nn :)
OdpowiedzUsuńJak zwykle extra rozdział, zgadzam się z Justme : masz talent :)n.
OdpowiedzUsuńjak się o tym dowiedziałam to ryczałam cały dzien i całą noc co jest dziwne bo ja bardzo żadko to robie.Jane zawsze będzię jedną z nas.Szkoda mi jej rodziny to musiał być dla niej wstrząs.
OdpowiedzUsuńTera mam takiego doła że nawet żelki nie pomogą :(.
Rozdział świetny czekam na kolejny
dalej płacze i Gabi fajnie że ten rozdział zadedykowałas własnie jej
OdpowiedzUsuńMatko ja cały czas rycze ! ;((((( Biedna Jane . Zawsze będziemy z toba myślami i modliwtą kochana Rusher .A co do rozdziału świetny .
OdpowiedzUsuń