sobota, 12 stycznia 2013

Rozdział 26

Usłyszałem głos klaksonów samochodowych. Otworzyłem oczy i podniosłem głowę, moja szyja strasznie mnie bolała jak nigdy.
-  Eej Logan!!! Wstawaj debilu!!
-  Co co co jest Kendall?!
-  Stoisz na zielonym świetle! Zasnąłeś sobie a ludzie trąbią! Jedź! - Nacisnąłem gaz i ruszyłem, Byłem zaspany. Ledwo c widziałem na oczy i co chcwila robiłem slalomy, bo moje oczy się zamykały. Ziewałem jak nigdy. Od dwóch dni jeździmy po mieście i okolicach szukamy Klary i nigdzie jej nie ma... Boję się strasznie o nią. Chodze cały w nerwach. Gdy już myślimy, ze jesteśmy blisko to oczywiście jest to nasza debilna pomyłka i chce nam się płakać. Wszyscy jej szukamy ale bez skutku. Nawet nie możemy sie do niej dodzwonić. Mam już co do tego mieszane uczucia
-  Logan,, EEEJ Logan weź zjedź na pobocze
-Niech ci będzie – Zjechaliśmy na parking koło Ikei. Zatrzymałem się, patrzyłem na przeciwko siebie z oczu zaczęły mi lecieć łzy. Myślałem czy nie pójść i zrzucić się z mostu no ale po co.. Wtedy będzie jeszcze gorzej. Oparłem się o fotel i przyłożyłem ręce do twarzy i zacząłem ryczeć. Raczej już mi ni i nikt nie pomoże. Straciłem ją na zawsze. Nie mogłem w to uwierzyć że nigdzie jej nie mogliśmy znaleźć nikt i nigdzie jej nie widział. Moje życie nie ma sensu.
-  Logan proszę weź się w garść najdziemy ją zobaczysz.
-  Łatwo ci mówić bo to nie twoja dziewczyna a jeśli jej nigdy nie znajdziemy!?
-  Nie dziewczyna ale przyjaciółka którą kocham jak siostrę więc wiesz martwię się tak samo jak ty. Nie ryz mi t przecież jesteś twardzielem. A Klarę odnajdziemy, nawet jeśli będziemy szukać tygodniami odnajdzie się zobaczysz. Zobacz mieliśmy tyle niespodziewanych zwrotów i zawsze się odnajdywaliśmy damy radę!
-  Tak sądzisz? Ja już niczego nie wiem, nic już nie ogarniam mam ochotę się poddać i zapaść poz ziemię a najlepiej umrzeć. Mam już dość tego bólu. Debilu ty wiesz jak ja się o ciebie martwiłem jak cię za kraty wzięli ty sobie nie wyobrażasz. A co dopiero teraz porwanie.
-  Na serio? Bałeś się o mnie? Oo no dobra nie nie rozczulam się – Zacząłem się śmiać trochę  uspokoiłem się. Kendall podał mi chusteczki i wytarłem oczy oraz wydmuchałem nos aż się zaczął ze mnie śmiać bo tak głośno zatrąbiłem nosem ze aż sam siebie osmarkałem.
-  Daj może ja poprowadzę a ty usiądź spokojnie i się prześpij czy coś bo jesteś padnięty.
-  Nie Kend jedźmy do domu trzeba coś zjeść się umyć i wypocząć wieczorem znów zaczniemy poszukiwania zadzwonię do dziewczyn.
-  No dobra ale to twój samochód ja cię odwiozę i am wrócę na piechotę do domu.
-  Niech ci będzie. - Otworzyłem drzwi i podmuch wiatru mnie otumanił. Zakręciło mi się w głowie ale jakoś wstałem. Przytrzymując się maski przeszedłem na drugą stronę i wsiadłem z powrotem.
-  Nic ci nie jest?
-  Nie nie ok trochę mi się zakręciło tylko w głowie. Jedźmy do domu. - Przez całą drogę nie zamieniliśmy ze sobą ani słowa. Ja chyba przysnąłem na parę minut nic kompletnie z jazdy nie pamiętałem. Kendall podwiózł mnie do domu a ja poszedłem się umyć. Gdy się umyłem i wyszedłem z łazienki dostałem sms od Alex.
-  " Hey, nigdzie nie możemy jej znaleźć wszyscy jej szukają, policja, my, koledzy, koleżanki nawet jej rodzina ale bez skutku.Tylko rano dostałam jaki.s głuchoniemy telefon. Trzymałam słuchawkę i gdy chciałam ją odłożyć rozległy się z niej jakieś syki i usłyszałam nie znajdziecie jej jej jej i tak się rozlegało echo. Przestraszyłam się" - Syki? Głuchy telefon coś tu nie gra. To na pewno ten porywacz, odpisałem jej.
"A mówiłaś o tym policji? To pewnie jakaś nowa wskazówka i mogliby może namierzyć jakoś ten numer." Po paru minutach dostałem odpowiedź. " Tak złożyłam to ale oni nie chcą tego sprawdzić trudno ja z Carlosem i Wiktorią dalej będziemy jeździć trzymajcie się" Głupia policja jak zwykle jak coś ważnego to oni to omijają a potem mówią ze niby nie daliśmy im tego. Jak ja tego nie nawidze. Trudno. Odłożyłem telefon i położyłem się na łóżku przytulając mocno kołdrę. Razem z moim bólem i łzami zasnąłem


                                                             *** z pkt. Widz Klary***

Siedziałam ciągle na tym głupim niewygodnym krześle. Moje ręce już nie wytrzymywały tego bólu od ciężkich, grubych sznurów. Strasznie mnie piekły bo były bardzo mocno związane zresztą tak samo nogi. Nic nie mogłam zobaczyć, bo miałam zakryte oczy przez czarną, grubą opaskę. Była cala przemoczona od moich łez. Ciągle płakałam i nie wiedziałam skąd ja jeszcze je mam. Nabierałam szybko ustami powietrza bo miałam strasznie zatkany nos. Siedziałam tak nieruchomo. Siedząc tak w ciszy nagle poczułam kogoś oddech. Moje serce zaczęło bić coraz szybciej. Jego dłoń podążała lekko po mojej twarzy. Ustała na podbródku. Nic się nie działo. I po chwili poczułam ohydne wargi na moich. Zaczął mnie całować powoli, potem trochę intensywniej. Chciałam się wyrwać ale nie mogłam z każdej strony byłam przywiązana. Powoli z chodził w dół. Gdy chciałam się wyrwać on zaczął mi rozpinać koszulę. Powoli delikatnie, już nie mogłam tego wytrzymać płakałam czułam jak moje serce stoi ze strachu. Ktoś dotykał moich piersi i zdjął stanik. Poczułam jak je całuje. I wtedy zdjął mi opaskę. Ku moim zapłakanym oczom krył się nie kto inny tylko Brayde. Już chciał krzyczeć, ale on zakleił mi taśmą usta.
-  Witaj księżniczko może masz ochotę na chwilę rozkoszy? - Po tych słowach moje oczy zrobiły się ogromne.Nie chciałam stracić dziewictwa z NIM! Przecież to byłoby najgorsze co mnie w życiu spotkało. Nie miałam wyjścia musiał to przeżyć. Braydie podszedł od tyłu i rozwiązał mi ręce a potem nogi już chciałam uciec ale on mnie złapał zdjął moje spodenki i wszedł we mnie. Ja zaczęłam krzyczeć i płakać. Błagałam aby przestał. Ale on nie ustępywał. Zaprowadził mnie na jakiś tapczan położył się na mnie ciągle to robił a do tego jeszcze mnie bił. Gdy już przestał wziął moją twarz w jego ohydne, twarde ręce i zaczął mnie całować. Otumanił mnie jego całunkami. Wyrwałam się z tego a on wziął pas i zaczął mnie z całej siły, po całym ciele bić. Byłam cała czerwona. On złapał moją rękę mocno pociągnął. Nagą bez żadnych rzeczy, niczego zamknął mnie w małym, dziwnym pomieszczeniu.
-  Do zobaczenia mała. Jeszcze to kiedyś powtórzymy. - I zamknął drzwi na klucz. Boże za co, czemu mnie to spotyka. Skuliłam się, zdjęłam taśmę z ust i zaczęłam szlochać po cichu aby mnie nie słyszał. Cała chodziłam z nerwów, ciągle mnie wszystko bolało. Nawet krwawiłam, tak mocno walił pasem, że przeciął mi skórę w niektórych miejscach. Myślałam ciągle o tym aby to się już skończyło. Żeby mnie ktoś stąd wyciągnął a najbardziej chciałam znów zobaczyć przyjaciół.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Tak się przedstawia rozdział 26. Trochę zaniedbałam tego bloga wybaczcie mi... Ale już od dziś jest wszystko po staremu czyli co tydzień rozdział jak zawsze ^^ I wpadajcie na mój drugi blog ^^ http://btrkapoland.blogspot.com/