~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wszyscy się na mnie patrzyli. To było
dziwne. Logan wlepiał we mnie gały. No wiem jesteśmy Kogan no ale
bez przesady xD Wyjąłem kluczyki z drzwi i powoli otworzyłem
drzwi. Nie spojrzałem się do środka, bo patrzyłem na ich miny.
Byli wszyscy jakoś dziwnie szczęśliwi. Obróciłem się by zobaczyć co ich tak zdziwiło. Wejrzałem, znaczy weszłem do środka. To co
tam zobaczyłem przekracza wszelkie granice wyobraźni no przynajmiej
mojej. Schody były pokryte dywanem na którym był Spiderman. Tak
wiem jestem dorosły a zachowuję się jak dziecko. Ale pierwsze co żuciło mi się w oczy to ogromna zielona plama na podłodze w
holu.
-Ej co tu się stało? -Wszyscy
się odwrócili a Carlosa. A on zrobił skołowaną minę słodkiego
psika co na mnie nie działało.
-Echem no ten teges jak robiliśmy
niespodziankę spadła na mnie zielona farba na głowę i mam teraz
trochę zielone włosy. Dziwne, że nie zauważyłeś. - Faktycznie,
Carlos miał lekko zielonkawe włosy. Popatrzyłem dalej. Na suficie
wisiał wielki napis " Kendall is Hero" no ja nie jestem
żadnym bohaterem no. Czy oni nie mogą tego zrozumieć? No było
tego o wiele więcej przemalowana kuchnia na zielono. Nie ma to jak
jeść w zielonej kuchni zielone warzywa. Haha Przez pomyłkę mogę
zjeść ścianę.
-Dzięki. Wspaniała niespodzianka.
- Przytuliłem ich wszystkich z całego serca aż się zaczęli
dusić.
-O rany człowieku. Co oni ci tam
zrobili w tym szpitalu. Jesteś jakiś silniejszy. O mało co mnie
nie zgniotłeś!
-Logan wiesz zdradzę ci sekret.
Nie faszerowali mnie niczym bum!. Znasz tajemnicę.- Wszyscy się
zaczęli z nas śmiać a szczególnie z Logana.
- Aale czekaj moment to nie
wszystko. - Klara odezwała się zza Jamesa.
- No już mi się zaczyna podobać
co takiego dla mnie macie? - Zrobili jakieś podejrzane miny. Trochę
się przeraziłem.
- Chodź z nami na Górę.
- No ok. Diana chwyciła mnie za
rękę. Nie wiem czemu na twarzy pojawiły mi się wielkie rumieńce,
i się trochę zawstydziłem. No kurczę co ze mną się dzieje?
Prowadzili mnie na 1 piętro gdzie miałem jeden pusty duży pokuj.
W środku nie było nic. Żadnych mebli ani ścian nawet okien nie
było. Tylko białe ściany. Miałem tak zrobić sobie pokuj gier.
-Gdzie wy mnie prowadzicie? Chyba
nie do mojego pustego pomieszczenia co?
- A no właśnie tam cię
zabieramy.- Wiktoria uśmiechnęła się do mnie.
- Otwieraj drzwi znów. - Chwyciłem
srebrną klamkę i otworzyłem drzwi. Ten prezent jest genialny!!
Pokuj do grania w Pintbool. Ale skąd oni wiedzieli, że uwielbiam w
to grać.
- No nie mów nam, że ten prezent
Ci się nie podoba.
- Jest genialny. Dlaczego sam na
niego nie wpadłem? Haha jesteście najlepszymi przyjaciółmi na
świecie!! To jak idziemy zagrać?
- No już myślałam że nas nigdy
nie zapytasz. - Carlos pobiegł jak najszybciej i zaczął się
ubierać w kostium.
- Jazda !!! Przebieramy się i
łapiemy broń! - Na mój rozkaz wszyscy ruszyli się ubierać. Od
dawna nie grałem już w ta grę. Zostawili dla mnie zielony
kostium. No wszystko dziś mam zielone. Spojrzałem się na kulki
jaki maja kolor no też były zielone. Hahah nie dość że najlepszy
dzień w moim życiu to i mam wszystko w ulubionym kolorze. Po 5
min byliśmy już gotowi.
- Na mój znak zaczynamy grę!
Wszyscy na miejsca!- Postanowiliśmy, że wygra ten który najmniej
zostanie ubrudzony farbą. A znakiem było wystrzelenie kulki na
sufit. Każdy się schował za jakiś kawałek tektury. Trzy dwa
jeden! I kulka poleciała do góry. Zaczęliśmy grę. P 10
sekundach gry Wiktoria już dała się zestrzelić. To będzie łatwa
gra. Logan dostał ode mnie w kask i teraz nic nie widzi. Wszyscy go
ostrzeliwują a on nie wie co robić i strzela na oślep. Haha to
wygląda genialnie. James się potknął o kamień ze styropianu i
upadł po drodze zwalając Carlosa i w ten sp[osób wylądowali na
sobie. A Logan nadal gania po całym pokoju nie widząc gdzie
idzie. Zaraz wpadnie na ścianę. Za późno haha jaki z niego
łamaga. Ja nie dostałem jeszcze ani jedną kulką. A dziewczyny się
same siebie zbijały. A nikt mnie nie widział. Postanowiłem
prześliznąć się dalej i bliżej ich bym mógł ich zestrzelić.
Dyskretnie prześlizgnęłem się po podłodze i wylądowałem na
odpowiedniej pozycji. Nikogo nie widziałem, przeciez przed chwilą
jeszcze stali przede mną. Coś tu jest nie tak. Odwróciłem się.
Nadziałem się na pistolet do gry. Spojrzałem się w gore
- No witaj Kendall. - Klara mnie
przywitała sarkazmem. I zaczał się ostrzał. Zacząłem uciekać
przed nimi. Ja uciekałem strzelałem za siebie a oni za mną
zaczęli biec. Nie miałem szans. Poległem na placu boju. A
zapowiadało się tak pięknie. Myślałem że wygram, a nie że
przegram. Skończyliśmy grę. Brakowało nam tylko Logana.
Zaczęliśmy go szukać. Nigdzie go nie było.
- Ałłł. Uważaj gdzie chodzisz. -
Logan krzyknął z bólu.
- Haha Logan a co ty na ziemi leżysz
przebieraj się!
- Tak łatwo ci mówić. Zgniotłeś
mnie na dobre. Ale ty jesteś ciężki. No centralnie na brzuch mi
stanąłeś!! - Dałem Loganowi rękę a on wstał. Nieźle się
schował. Zeszliśmy wszyscy na dół. Rozmawialiśmy o różnych
rzeczach ale mi było trochę smutno. Logan z Klarą przytulali się
do siebie i co chwila on ją całował w policzek. Wiktoria znów
siedział Carlosowi na kolanach. A James i Alex co chwila się
całowali. Fuj. No dlaczego ja nie mam dziewczyny. Diana siedział
obok mnie i też się na nich dziwnie patrzyła. No chociaz ona mnie
rozumie.
- Ja się Musze juz zbierać. No to
spadam Trzymaj się Pamiętaj, że jutro mamy ostatni Koncert Summer
Tour! - James z Alex wyszli a za nimi reszta. Szkoda. Została tylko
Diana. Pomogła mi posprzątać dom. A szczególnie pokuj gdzie
graliśmy.
- Dzięki za pomoc.
- Nie ma sprawy, przecież nie
możesz jeszcze się za duzo przemęczać.
- Oj daj spokój. I tak jutro musze
nieźle powiwijać na scenie. - Uśmiechnęliśmy sie do siebie.
- A pokażesz mi jakieś kroki?
- Jasne! Chodź tu i cię nauczę
"If I ruled the world" To nie jest takie trudne ale tak
się wydaje.
- Ok pokaż. - Spojrzała sie na
mnie. Poczułem sie jak nauczyciel. Pokazałem jej kroki powoli
zaczęła łapać o co w tym chodzi. Podszedłem za nią bo już parę
razy się przewróciła, bo nie mogła złapać równowagi.
- Tańcz nie bój się ja ciebie
złapie i się nie połamiesz teraz. - Stanąłem a Diana zazeła
tańczyć. Całkiem nieźle jej teraz szło. Obróciłem się na
chwile za siebie a ona wpadła mi w ręce.
- Hehe za wcześnie cię
pochwaliłem.
- Zdaża sie. - Podniosłem ją i
spojrzeliśmi sobie w oczy. Ona jest taka piekna.
- Kendall, wiesz jesteś wyjątkowy.
- Ty też. - Objąłem ja w
biodrach, przysunęliśmy się do siebie i pocałowaliśmy. Diana
szybko sie odsuneła.
- Yhm wiesz ja już powinnam iść.
Pa do zobaczenia.
- Czekaj! Diana poczekaj nie idź! -
Wybiegła z pokoju. Ruszyłem za nią. Nie zdążyłem wybiega z
domu i wsiadła do auta.
Czekaj!! - Nie usłyszała mnie.
Odjechała. Co to miało w ogóle znaczyć? I co ja w ogóle
zrobiłem? Ciekawe jak to sie dalej potoczy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam za krótki rozdział. Jestem strasznie chora i ledwo co go napisałam Ale wszystko dla Was to robię. Miałam go w ogóle go nie pisać. Poświeciłam swoje zdrowie :) No to piszcie kometarzyki. Czekam na wasze opinię.
~Hendersonka