środa, 3 lipca 2013

Rozdział 2

Bardzo cieszę się, ze pierwszy rozdział Wam się spodobał. Teraz wiem, ze mogę pisać dalej :D

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Gdzie jest ten Louis?! Siedzę na trawniku przed domem już 20 minut wsłuchana w muzykę sąsiadów którzy słuchają The Beatles czekając na tego wariata który poszedł rzekomo szukać pomocy aby zawieźć nas na lotnisko po Klarę. Nie wiem czemu zaufałam mu, zapomniałam, ze przeważnie Louisowi nic nie wychodzi ahh. Położyłam się zamknęłam oczy i na spokojnie czekałam aż przyjedzie. Gdy tak leżałam i słuchałam " Help" poczułam, ze ktoś nade mną stoi. Westchnęłam i otworzyłam oczy.
-Cześć! Nic ci nie jest? - Stał przy mnie pewien chłopak o krótkich brązowych włosach. Chyba latynos, bo miał ciemną karnacje. Ale czemu podszedł do mnie?
- Hey, nie nic mi nie jest po prostu czekam na kolegę. A ciebie co tu sprowadza? - Chłopak uśmiechnął się i usiadł przy mnie trzymając deskę w dłoni.
- Mieszkam tu obok, chciałem pojeździć i zobaczyłem ciebie, myślałem ze coś sie stało bo leżałaś i sie nie ruszałaś.
- Haha dzieki za sprawdzenie czy żyję. A tak rozmawiamy i nawet sie nie znamy jestem Laura. - Ponownie zobaczyłam u niego miły uśmiech. Jak mogłam nie wiedzieć, ze w pobliżu mam takiego sąsiada. Po chwili ciszy z niepewnością przedstawił sie. Miał na imię Carlos i pochodził z Columbii. - Carlos.. hmm ładne imię takie niespotykane. Mówi mi coś to imię ale nie mogę sobie przypomnieć co konkretnie.
- Chętnie poznałbym z czym albo z kim kojarzy ci sie moje imię. - Zaczęliśmy rozmawiać, po chwili już śmialiśmy się a ja myślałam, ze znamy sie od długiego czasu. Wtedy spojrzałam sie na zegarek. Była 16.40 przecież za 20 minut Klara ląduje a mnie nie ma jeszcze na lotnisku. Zaczęłam panikować a Carlos kazał mi się uspokoić i dać szansę Louisowi. Przez 5 minut Carlos mnie uspokajał, i wtedy przyszedł Louis z ROWEREM! Tak rower! No jak ja mam odebrać Klare rowerem ?
- Louis! No oszalałeś? Przecież do lotniska stad jest 20 minut drogi samochodem.. a ty załatwiasz rower na jedna osobę! A jak przywiozę Klarę do domu?
- ouu.. no o tym nie pomyślałem Laura.. to co? Mam oddać rower tak?
- TAK! okej jest za 10 siedemnasta.. jak pobiegnę na przystanek załapie autobus który mnie podwiezie na lotnisko. Trudno Klara poczeka. - Chciałam już się zerwać do biegu, ale ktoś złapał mnie za rękę. To był latynos.
- Laura zaczekaj. Jeśli chcesz mogę Was podwieźć na lotnisko. Mam samochód i trochę wolnego czasu teraz więc nie ma sprawy mogę was zawieźć. - Spojrzałam sie na Lou i pokiwaliśmy głowami na TAK. Podeszłam do Carlosa i z całej siły przytuliłam go.
- No dobrze, to jedźmy. Ja zadzwonię do Klary, ze nie ma sie czym martwić.
- Poczekajcie za 5 minut wracam z autem. - Normalnie uwielbiam go. Dopiero sie poznaliśmy a już tyle dla mnie zrobił. Uwielbiam takich ludzi. Ale strasznie przypomina mi kogoś o kim w domu ciągle słyszałam. Nie wiem, nie przypomnę sobie.
-  Ej Lori.. on ci kogoś nie przypomina? Bo ja go skądś kojarze, ale nie wiem skąd.
- Może po prostu go wcześniej widzieliśmy na ulicy a teraz myślimy, ze jest kimś sławnym. on jest miły, wątpie aby był jakąś gwiazdą. Gdy tak rozmawialismy Carlos podjechał białym BMW. nie nieźle sie prezentował.
- Fajny samochód! - Wykrzyknął Louis, Tak mogłam sie tego spodziewać on uwielbia motoryzację.
- Dzieki. To co wsiadacie? Chyba nie karzecie Klarze na siebie czekać?
- A tak już już wsiadamy. - Usiadłam z przodu przy latynosie i ruszyliśmy po moją siostrę.
- Laura chciałem sie ciebie spytać, ty nie jesteś z USA prawda? Masz inny akcent, to skąd jesteś?
- Dużo osób mnie o to pyta. Pochodzę z Polski, a tu przeprowadziłam się, bo uwielbiam ameryke.
- O jak miło się składa. Mój przyjaciel jest cześciowo Polakiem ale nic nie potrafi powiedzieć po Polsku. Być go podszkoliła.
- Nie ma sprawy, jeśli on zechcę zawsze mogę pouczyć mojego ojczystego języka.  - Reszta drogi do lotniska minęła na uczeniu Polskiego chłopaków. Śmiesznie im to wychodziło, ale się nie dziwie, nasz język jes trudny.
- To wy lećcie po dziewczynę a ja zostanę tu, mam nadzieję, ze długo Wam tam sie nie zejdzie. - Wypadliśmy z samochodu i pobiegliśmy szukać Klary. Nie było trudno stała obrażona przed wejsciem.
- Przylatuje do ciebie na wakacje, jesteś moją siostra, nie znam LA,  nie widziałyśmy sie od roku a ty jeszcze się spóźniasz? - Była cała czerwona i wściekła na nas, nie dziwie się, pół godziny czekała.
- Przepraszam, samochód mam uszkodzony i szukaliśmy podwózki, no i znaleźliśmy. Wiec sie nie gniewaj tylko chodź jedziemy do domu bo jesteś pewnie wykończona po dziewiecio-godzinnej podróży. - Podeszlismy kawałek a carlos uchylił okno. W tedy Klara sie zatrzymała.
- EE Laura a czy ty nie pomyliłaś samochodu? Przecież tam siedzi Carlos!
- Nie nie pomyliłam się, a ale chwila skad ty go znasz? - Wtedy do mnie dotarło skąd go znam. To był Carlos Pena ze sławnego amerykańskiego BousBandu BTR o którym Klara całe dnie mi truła głowę w domu. Złapałam sie za głowę i nie dowierzałam. Ciągle mówiłam ale jak to'/ Ogarnełam, sie aby nie pomyślał ze jestem wariatką, wolałam wyszaleć sie w domu.
- Hey, już jesteśmy poznaj Klare. Klara to jest Carlos tylko błagam nie wybuchnij krzykiem.
- A czemu miałaby to zrobić.
- Chwila raz, dwa, trzy - wskazałam na Klarę a ona zaczęła krzyczeć. - Dlatego, już wiesz.- Carlos był skołowany, ale też sie ucieszył na widok fanki. Wsiedliśmy do jego samochodu i kazałam usiąść siostrze z tyłu bo przeszkadzałaby brunetowi.
- Przepraszam CIę za nią. To sie nie powtórzy.
- Nie spoko, wyluzuj, mam to na co dzień i się przyzwyczaiłem - Tym razem dojechaliśmy do domu w kompletnej ciszy bo byliśmy wszyscy w kompletnym szoku.
- Dziękuję za podwiezienie Carlos. Musze się za to jakoś odwdzięczyc.
- Przyjdzie na to czas, na razie mam nadzieje, ze sie jeszcze spotkamy. I nie zapomnij o obiecanej lekcji Polskiego. - Wtedy odjechał a Klara krzyknęłam KOCHAM CIĘ. Opuściłam głowę ze wstydu i weszłyśmy do domu.
- A ale jak .. jak ja mogłam go nie poznać?!
- Ale kogo? - Tak Louis zawsze jest nieogarnięty.
- No Carlosa!
- No przecież mówiłaś ze znamy go z ulicy..
- Oj louis znalismy go z BIG TIME RUSH! No człowieku grasz jego pisoenki w radiu a nie poznałeś go?
- Serio to był on?
- TAK! - Wtedy podeszła Klara i dała nam bo butelce wody. Poszliśmy do salonu chłonąć a Klara poszła sie umyć. Rozmawialismy z LOU o tym co dziś się stało.. i nadal nie wierzyliśmy, ze taka miła osoba jest gwiazdą. Muszę cos ze sobą zrobić, chociaż dobrze, ze nie palnęłam jakiegoś głupiego tekstu o Gwiazdeczkach, wtedy byłoby niezręcznie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Tak oto przedstawia sie drugi rozdział. Mam takiego lenia w wakacje, nie chciało mi sie pisać, ale obietnica to obietnica :D

Mam nadzieje, ze podobało sie. Liczę na wasze komentarze, słowa krytyki, wszytko co pomoze udoskonalić bloga ^^

Nastepny rozdział hmm? w Sobotę? Tak! Wiec do soboty ! 
                                                                                                             Pozdrowiona :*

8 komentarzy:

  1. Hahaa xD Supeer opowiadanie znaczy to dopiero początek Ale supeer sie zaczyna. ^.^ Czekam nn . :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten blog jest świetny *__* . Czekam na kolejne rozdziały , mam nadzieję , że będą tak inspirujące ja po przednie dwa ^_^

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo mi sie podoba ! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Intrygujące... xD. Czekam na dalsze rozdziały :D
    Jakby ci się nudziło to zapraszam do mnie -> bellakris.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahah :D Boski rozdział :) Szkoda tylko, że taki króciutki :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Lou jest genialny :D Żeby rower po tyle minutach przynieść? :D Jezu :D Rozdział Genialny ^ ^ I Laura może przekona się że nie każda gwiazda jest taka jaką uważa :) Czekam nn :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne :) czekam na kolejne rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział super!
    To bardzo miło z Carlosa strony, że zainteresował się "nieprzytomną sąsiadką".

    OdpowiedzUsuń